Jasne dziś niebo, ale teraz hałasują w nim czołgi. A na naszej ziemi hałas i drzewa w żywicy, smutno im. Słupy dymu i popiołu, jak krzyże, bociany nie wiją gniazd na dachach. Kłos już w kolorze bursztynu - zdążymy? Nie, jednak na próżno sialiśmy. Co więc tam jak bursztyn błyszczy? To w polu szaleje pożar. Wszyscy rozbiegli się od nieszczęść, nie ma już ptaszków, tylko kruki. Drzewa też w kurzu, do jesieni, kto jeszcze mógł śpiewać, przestał. Miłość tez nie dla nas, przecież cóż teraz ważniejsze? - nienawiść. Słupy dymu i popiołu, jak krzyże, bociany nie wiją gniazd na dachach. Las, jak zawsze, szumi koronami, a ziemia i woda stękają. Ale muszą być cuda - brzmią przedwojenne odgłosy po lasach. Wszyscy uciekają od nieszczęść na wschód, nie ma już ptaszków ani bocianów. W powietrzu różne dźwięki się trzymają, teraz tam jazgot i łoskot. Nawet stukot kopyt jak tupanie, a jak ktoś krzyczy, to jak szept. Wszyscy uciekają od nieszczęść na wschód i nie ma bocianów nad dachami.
© Adam Śliwiński. Tłumaczenie, 2015