Paru typów na nerwach mi grało - Zobaczyli, że silną mam dłoń... Gdy mnie za to milicja zabrała, Niespodzianie ujrzałem tam ją... Pewnie paszport jej mieli wyrobić - I akurat w tym dniu! Co za cud! Była piękna, szlachetna i młoda - Wprost ideał i wzór wszelkich cnót. Cały wieczór ją pilnie śledziłem, Zobaczyłem gdzie stoi jej dom. Na odwagę dwie lampki wypiłem, I poszedłem zapoznać się z nią. W restauracji siedzieliśmy sobie, Ale zanim dotarliśmy tam, Jeden facet po gębie zarobił, Bo uszczypnąć ją chciał. Co za cham! Smarowałem jej bułki kawiorem, Tyle forsy wydałem, że hej! Poprosiłem orkiestrę do stołu, Żeby grała w tę noc tylko jej. Czerwieniłem się przed nią i bladłem: „Inne życie od dziś będę wiódł. Od tygodnia już nawet nie kradnę - Mam ideał i wzór wszelkich cnót". Nawet teraz powtórzyć nie umiem Wszystkich słów, które wyrzekł mój głos. No a ona odrzekła: „Rozumiem. Wezmę taniej od pana za noc". Przebudziła się we mnie ambicja, Uderzyłem ją. Nie stal się cud - Zrozumiałem, co robił w milicji Mój ideał i wzór wszelkich cnót.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994