Ciepła choć trochę każdemu potrzeba, Bo któż samotność by zniósł... Kiedyś pojawił się statek na niebie, Dziwnych przybyszy gdzieś wiózł, - Prosto na Ziemię ich wiózł. Czy brakło benzyny, czy mieli już dość Wszechświata dziur czarnych i skal?... Podejrzany niestety im trafił się gość, Który w głupią dyskusję się wdał. Powinien tych kosmitów Chlebem i solą witać. Powinien coś im kupić, A on się uśmiecha głupio. Więc wstyd mi za przodka. I nie ważne, że kosmitom Nie smakował czarny chleb, Bo za to niespowitej Siły mieli wprost za trzech. Poza tym mózg przybysza Kilogramów ważył z sześć, - A przodek - wstyd się przyznać - Tylko szczęki miał i sierść. Powinien tych kosmitów Chlebem i solą witać. Powinien coś im kupić, A on się uśmiecha głupio, Więc wstyd mi za przodków.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1994