Oczy jak dwa noże masz, Kiedy widzę twoją twarz, To zapominam gdzie mój własny stoi dom, A gdy w twych oczach widzę żal. To jakbym miecza trzymał stal. Jakby niebo blaskiem swym rozjaśnił grom. Zdrowy jestem - co tu kryć - Kilku naraz mógłbym zbić, Ale życie z tobą ciężką próbą jest: Lubisz mi na nerwach grać, - Żeby ci nauczkę dać, - Na to nie stać mnie, i dobrze o tym wiesz. Przykład mój szlachetny ceń - Siedzę w domu cały dzień, - Czy naprawdę tych hulanek nie masz dość?! Gdy kolejny zrobię skok. I gdy odstąpię cię na krok, Znowu szukać będę cię przez całą noc. Gdy uciekłaś w siną dal, Rower mi kolega dał, Bym cię znaleźć mógł i znowu z tobą być, - Rower pod wywrotkę wpadł, - Aż kierowca cały zbladł, - A ty nie mogłaś do szpitala do mnie przyjść. Chirurg ciągle przy mnie tkwił. Siwy jak gołąbek był, Moje rany szył i łatał siedem dni, - A gdy już całkiem miałem dość. Pomysł mi podsunął ktoś: Czemu, głupiec, zaufałem kiedyś ci! Ale, żmijo, nie ciesz się, Bo wypiszą wkrótce mnie - Wiedz, że rewanż już jak w banku u mnie masz. Przygotuję brzytwy dwie, I gdy wreszcie spotkam cię, We fryzjera się zabawię chociaż raz.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1995