Starzeje się lotniczy port, Mężnieją nasze twarze, I z Moskwy do Paryża lot, Jak my, się też postarzał. Stewardes nowych cały rząd, U nich i u nas nowe są. I jak Francuzi, tak i my Oczekujemy lepszych dni. Postarzał się i Dorian Gray, Don Juan, i sam Pan Bóg, - I w pierwszej klasie coraz mniej Żydowskich emigrantów. Stewardów nie ma, każdy wie: W Bejrucie mogą przydać się. Jeśli ktoś lepszą trasę zna. To jego sprawa - taka gra... Na skroniach - szron, a w oku - łza, - Jak w Polsce: smutek co dzień. Nie dłużej lot do Tokio trwa. Niż jedenaście godzin. I Paryż też już nie ten sam: Witryny tłuką nawet tam. Już dawno Paryż to nie raj, A taki sam, jak reszta, kraj. I entuzjazmu dawno brak, Fortuna zdrowia skąpi. A zresztą wkrótce już i tak Komputer nas zastąpi. Na odpoczynek wyślą nas, Ostatni wystartujesz raz! A jednak jest ten fuselage Na razie nasz, na razie nasz...
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1995