Mam dość towarzystwa zwyczajnych bandytów, Zapiszę się lepiej do antysemitów, Bo chociaż jak gdyby nie sprzyja im prawo, To tłumy ich wielbią i biją im brawo. Więc komuś dołożę, lecz najpierw zobaczę, Co słowo „semita” w istocie oznacza. Bo gdy się semici kimś ważnym okażą, To przez nich się komuś poważnie narażę. Przyjaciel przy piwie mnie strasznie zawstydził - Wyjaśnił rzeczowo: „Semici to Żydzi”. Entuzjazm nieziemski się wdarł do mej duszy, Bo teraz skrupułów mieć żadnych nie muszę. Lecz moja działalność nie będzie wydajna, Gdyż cenię niezmiernie Alberta Einsteina. Wybaczcie mi, proszę, że długo się waham, Lecz głowę zaprząta mi Lincoln Abraham. Co zrobić z Kapplerem - ofiarą Stalina? I jak wytłumaczyć fenomen Chaplina? Do tego dochodzą ofiary faszyzmu, Przyjaciel mój Dawid, i twórca marksizmu. A kumpel uparcie swych bronił poglądów: „Krwi naszych niemowląt rytuał ich żąda!” I jeszcze przy winie koledzy mówili, Ze Żydzi bezkarnie Chrystusa zabili. Gdy wszystko, co mogli, bezwstydnie rozkradli, Do ZOO się wdarli i słonia dopadli. Ja wiem, że to przez nich nasz kraj teraz pości, Bo oni urodzaj nam zjedli w całości. Pod Kurskiem, Smoleńskiem budują swe zamki, I wille stawiają solidne, jak banki, Do gwałtu bez obaw się zatem szykuję, I Żydów mi nie żal, i Rosję ratuję.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1999
© Monika Szomko. Wykonanie, 2020