Nieprawdą jest to, że nie kryje nic mrok, W nim ludzkie są losy spisane. Z podziwem ku gwiazdom wznosimy wciąż wzrok, Urzeka nas wieczny ich taniec. Wpatrzeni w przedziwny i ciągły ich bieg, W otchłanie wszechświata tajemne, Pragniemy, by wiecznie gwiazdozbiór nas strzegł, By losy splątane i krótki nasz wiek Nie były przeżyte daremnie. Kto poznał słodkiego nektaru już czar, Lutowych się mrozów nie boi, - I Wodnik - marzyciel, szanując ten dar, Co noc Koziorożca nim poi. Zabarwia się strumień raz rtęcią, raz krwią W magicznych wszechświata przestworzach, I Ryby potężne nie martwią się mgłą, I nocą marcową dopłynąć znów chcą Mlecznymi drogami do morza. A Strzelec grudniowy polowań ma dość, I strzały, i kopie swe kruszy, I Byk na majowych pastwiskach co noc Niezgrabnie się jakoś porusza. A nocą sierpniową straszliwy ryk Lwa I Baran kwietniowy usłyszy, I Panna niewinna i czysta jak łza. Co urok huśtawki od dawna już zna, Na Wadze Bliźnięta kołysze. I światła promienie wyznaczą znów szlak, Ariadny nić drogę nam wskaże, Lecz od nas na szczęście odległy jest Rak, I Skorpion nam też nie zagraża. Nie skarżył się człowiek na zodiak. No cóż... Dla gwiazd to i tak bez znaczenia. Na srebrnych łańcuszkach zawiesił je już, Na półkach sklepowych pokrywa je kurz, - I żadnych tajemnic już nie ma.
© Marlena Zimna. Tłumaczenie, 1999