We łbach już tylko ze skrajności w skraj, Jak okiem sięgnąć, zgiełk i biadolenia: W Piekle zaczęły czarty wznosić raj, By tam mieszkały przyszłe pokolenia. Zapukał do bram Raju czarci szpieg (ten, co dla Raju Piekło wciąż szpiegował), „Co tam na dole, Diabeł jeden wie, I nawet mnie nie mówił ani słowa.” Kiedy go brał na spytki Anioł Stróż, Jak mysz spocony, z trudem skrywał trwogę: „Ja w strachu, Diabeł chyba wie coś już, A swym agentom ufać też nie mogę.” W tym czasie sam Belzebub rozkaz dał, By zwołać w Piekle walne zgromadzenie. Tam przemawiając i się darł, i łkał: „Raj, tylko raj dla Piekła jest zbawieniem!” Z radością czarty wzniosły okrzyk: „Tak! Nie znajdziesz nigdzie raju piękniejszego! A żeby trud ten ciężki był nam w smak, Dasz dniówkę, trzech grzeszników dla każdego!” “Więc naprzód, a ja poprowadzę was!”, Zakończył Diabeł, „Z Bogiem! Do roboty!” I dla grzeszników ciężki nadszedł czas, Anioły przeczuwały też kłopoty. Dlatego poszły oddać Panu cześć, Podzielić się uczuciem wielkiej trwogi. On rzekł im, że On wszystko to ma gdzieś, I z dupsk im wszystkim powyrywa nogi. „Ten Diabeł”, rzekł, „chuligan jest i głąb, On zawsze tylko dużo hałasuje. Anioły też jak kundle głupie są, A czarci szpieg nie dla Raju szpieguje. Tu już nie Raj, lecz dla wariatów dom! Na ziemię zejdę, z wami już nie mogę. Oddaję zatem wam mój piękny tron, Niech tylko mi spróbuje kto wejść w drogę!” A potem zszedł, lecz dokąd, jako kto? Widzieli parafianie go pod farą. Tam stary żebrak wino pił i klął, „Jam Bóg”, krzyczał, „wspomóżcie swą ofiarą!” Koniec jest smutny jak upadły kraj, Przywodzi na myśl oblężenie Troi... Od dawna w Raju piekło a nie raj, Lecz za to w Piekle raj gotowy stoi.
© Bartłomiej Bzdęga. Tłumaczenie, 2007