I cios i cios największa z kar I znów cios w szczękę mą Borys Butkiejev - Krasnodar Prowadzi walkę tą I w narożniku jestem już On leje mnie wciąż tu Przyznam się wam ja jestem tchórz I nie mam w płucach tchu I leże na deskach łeb boli mnie ech A sędzia mnie już policzył do trzech Przy siedmiu na deskach leżę Widownia skanduje Rzekłem w wygraną nie wierzę I wciąż się źle czuję Cud jakiś może się zdarzy Lecz mam wielką trwogę Bo bić człowieka po twarzy Od dziecka nie mogę I dumał Butkiejev gnąc żebra mi fest Że żyć pięknie jest i życie ma gest W trybunach świst w trybunach gwar Krzyczą miliony głów I znów mnie walnął Krasnodar I ja na plecach znów On Sybirak to nie jest wieś Bije mocno jak bił A ja mu mówię: oddech weź Odpocznij nabierz sił A on nie odpocznie on dysząc dumał Że żyć pięknie jest że los szczęście dał On bije wciąż okrutny czort On bije ciągle mnie Boks to nie pestka to jest sport Odważnych i te de I znów uderzył raz dwa trzy I upadł sam bez sił I rękę sędzia podniósł mi Tę którą ja nie bił Leżał on i dumał że los szczęście dał Komu szczęście dał a komu je zabrał
© Waldemar Bajak. Tłumaczenie, 2009