Na pewno zmarłem już - powieka oko skryła A widzę mimo to - i stracha ciągle mam Ech gdzie mi tam do niej! Ona w Paryżu była I wczoraj rzekli mi - że cóż nie tylko tam Północ daleka jest o niej śpiewam na taśmie Myślałem: jeszcze ciut - i będziemy na ty! Lecz po cóż śpiewać mam o neutralnym paśmie Ona pluje na to jakie tam są kwiaty Bliższe piosenki jej ma dusza również wyła O liczniku czy o tym co z nią przedtem był Lecz co tam do mnie jej! Ona w Paryżu była Jej sam Marcel Marceau coś mówił i z nią pił Rzuciłem pracę swą i we śnie i na jawie Słowniki w rękach mam i czytam cały czas Lecz cóż do tego jej! Ona już jest w Warszawie I znów nie wyszło nic języki dzielą nas Przyjedzie powiem jej po polsku: proszę pani! Weź mnie jakim jestem śpiewanie rzucę już Lecz co też do mnie jej! Ona już jest w Iranie Nie zdążę ja za nią choć czasem jest tuż tuż Przecież ona dziś tu a jutro w Oslo bawi I w tarapatach dziś i w smutku w splinie trwam Kto przedtem z nią był i kogo później zostawi Niech próbują oni... ja lepiej przeczekam
© Waldemar Bajak. Tłumaczenie, 2009