Tam gdzie jodły się boją, gdzie drżą na wietrze, A i ptaki śpiewają strachliwie, Ty tam żyjesz zaklęta w swym dzikim lesie Z którego niet drogi właściwej. Niech czeremchy na słońcu tracą swą woń I bzy, trudno, niech opadną deszczem. Ja i tak Cię zabiorę, do pałacu nad grań Tam gdzie flety zagrają nam jeszcze. Twój las na wsiegda ukryty jest wciąż, Zaklęciami oddzielony od świata. A Ty myślisz, że piękny jak on jest Twój sen W którym ciemność ze słońcem się splata. Niech na liściach już rankiem nie będzie rosy, A ulewa niech z wiatrem się kłóci. Ja i tak Cię zabiorę, zabiorę Cię stąd, Nim księżyc na niebo powróci. W ten dzień umówiony, w to miejsce które znasz, Podejdziesz ka mnie ostrożnie. Na a ja Cię obejmę i uniosę Cię tam, Gdzie odebrać Cię nie będzie można Ja Cię porwę, ukradnę, przyzwolenie mi daj. Czy daremnie me trudy i męki? Ja ci nieba uchylę, w szałasie dam raj, Jeśli pałac to tylko są dźwięki.
© ?. Tłumaczenie, 2017