Ona była czysta jak najbielszy śnieg Sobole w błoto chciałem rzucać - jej pod nogi Ściskam jej list, a w duszy czuję gniew Tym razem prawda jest przyczyną trwogi Skąd miałem wiedzieć, że cierpienie jest jej maską Lecz maskaradę już zakończyć czas Tym razem, wiem - jak nikt - poniosłem fiasko Chcę wierzyć, że to był ostatni raz Myślałem: los policzył moje dni Ach, głupia krew zatruła moje żyły Ściskałem list jak żmiję lecz jej kły Jak noże moje dłonie poraniły Nie zaznam ni cierpienia ni agonii A zimny wiatr obetrze moje łzy Uraza moich koni nie dogoni Zawieja nie zamiecie śladów mych I tak za sobą zostawiłem już Pod tym pochmurnym, nieprzejrzystym niebem Wesołość fiołków i namiętność róż I moje łzy zmieszane z brudnym śniegiem Moskawa nie wierzy łzom, ni nawet łezkom Nie mam co wziąć, co dać, ach szkoda słów Rzucam wyzwanie wszystkim moim klęskom I tak jak zawsze chcę wygrywać znów
© ?. Tłumaczenie, ?