to życia mego kres - zamykam oczy widzę to życia mego kres - przeszywa dreszcz na skroś gdzie ona a gdzie ja - w Paryżu była - szydząc - nie tylko bracie w nim - powiedział wczoraj ktoś północy mroźnej biel zmieniłem w łatwopalną myślałem już ciut-ciut - z nią będę sam na sam daremny był mój śpiew o pasie neutralnym głęboko chciała pluć że rosną kwiaty tam śpiewałem jeszcze raz - myślałem to jest bliżej "przez licznik" i że był z nią raniej pewien gość gdzie ona a gdzie ja - ach była znów w Paryżu i sam Marcel Marceau tam mówił dla niej coś rzuciłem zakład swój nie mając wcale prawa studiuję noc i dzień - słowników stosy mam co z tego - nie ma jej - od dawna już w Warszawie płatają cały czas języki figla nam przyjedzie - powiem wprost po polsku - proszę pani - śpiewania mam już dość i wypruwania żył gdzie ona a gdzie ja - ląduje już w Iranie - nadążać za nią w ślad brakuje moich sił a ona - dzisiaj tu - do Oslo jutro LOT-em królują w życiu mym ostatnio z biedą pech kto raniej bywał z nią i ten kto będzie potem - przeczekam parę chwil - próbują oni niech
© Wiaczesław Zienkiewicz. Tłumaczenie, 2018