Mój druch pojechał w Magadan Z głów przed nim czapki, z głów przed nim czapki Pojechał sam, pojechał sam Nie dla odsiadki, nie dla odsiadki I nie dla tego że był kiep Że życie dało mu tu w łeb By plotkom głupim temat dał Po prostu chciał, po prostu chciał Być może ktoś wykrzyknie Stój! Czy to konieczne? To niebezpieczne Tam przecież ciężkie łagry są A w nich mordercy, menty społeczne Odpowie że to plotka zła Że Moskwa więcej zbirów ma Spakuje potem skromny kram I w Magadan, i w Magadan A we mnie młoda jeszcze krew Pozazdrościłem mu takiej drogi Lecz ja nie jadę w Magadan Zmienić nawyki, rzucić nałogi Tam struny zabrzmią me jak dzwon O wszystkim co zobaczy on O tym co ja zobaczę sam Ech Magadan, ech Magadan Mój druch pojechał bo tak chciał Żadną fortuną nikt go nie skusił Nie będzie go konwojent bił On dobrowolnie, nikt go nie zmusił A do mnie szepnął Boży Duch Do Magadanu, gdzie twój druch Jedź sprawdź co warte życie twe Na samym dnie, na samym dnie.
© Dymitr Liadzis. Tłumaczenie, ?