Do królestwa, które sprawnie działało, Gdzie ni afer, ani wojen od lat Jakieś licho złe potwora przywiało - Zjawił się tu ni to ssak, ni to gad. Z nerwów król dostał świerzbu i astmy Swoim kaszlem wzbudzał litość i strach. A tymczasem ów potwór szponiasty Wszystkie tłuste kury i krowy zjadł. - Zabić smoka - głównym jest priorytetem A kto tego dokona - już pan! Bo w nagrodę niniejszym dekretem Rękę córy królewskiej mu dam. Na rubieżach, tam gdzie bagien odmęty Żył w królewskiej niełasce od lat Pewien strzelec spod prawa wyjęty, Zbir i warchoł, choć prawdziwy zeń chwat. I w podobnych wyrzutków kompanii Cudzołożył i pił noc i dzień. Gdy go straże na zamek przywiodły, Kac go męczył i morzył go sen. Król do niego powiada - młodzieńcze, Chociaż wielki nicpoń z ciebie i zbój Jeśli bestię pokonasz, dziś jeszcze Z córą mą podzielisz łoże i stół. Strzelec na to - ot, też mi nagroda! Po co baba? Beczkę wina mi daj! I bez ślubu w mig położę potwora. Biorę wino i spadam - good bye! - Do ołtarza pójdziesz i basta! A jak nie - to ciemnica i sąd! Ślub z królewną wszak to wielka jest łaska. A łotr swoje - ani ruszę się stąd! Sytuacja - tak jak w szachach - patowa. Król z opojem wciąż prowadzą swój spór - Czy królewna, czy też portwein w nagrodę - A tymczasem smok już podszedł pod dwór. Tu się kończy ta historia zabawna: Smok zabity, strzelec wraz z winem znikł. Tylko panna się wstydu najadła Nie chciał jej taki typ - cóż za wstyd!!!
© Małgorzata Grzesińska. Tłumaczenie, ?
© ?. Wykonanie, 2012