Jeśli zuch nos ma pełen much, ni to druh ni to wróg bo mruk, jeśli go nie rozgryziesz sam czy to kozak czy tramp, gościa w góry bierz, tam go zmierz nie zostawiaj samego go, w swoją linę go wczep na rzep, poznasz co to za zwierz. Jeśli gość zawczasu miał dość, od początku ci miękł aż pękł, na lodowiec raz wlazł i zgasł, jak się potknął to w jęk. Znaczy gościu ten to nie ten Nie apeluj doń, ale goń, Wstyd zabierać takiego na szczyt, zgrzyt i wstyd, wielki wstyd. Jeśli zaś nie gderał ni truł, choć ponury to naprzód pruł, a gdy ty zleciałeś ze skał, bluzgał, stękał lecz trwał. Znaczy jest ci bliższy niż brat, Jakbyś przeżył z nim kopę lat. Poszedł z tobą jak w bój, bo swój, A na szczycie napił się chmur. Ufaj jemu na mur.
© Jerzy Szperkowicz. Tłumaczenie, 2013