Umiałeś w śniegu stawiać kroki Siadłeś mijając rozpadliny A góry wdychały obłoki I wydychały burze i lawiny I nie spuszczały z ciebie wzroku Bo już nie jedno tu widziały A bardzo chciały dać ci spokój I wyciem wiatru ostrzegały One wiedziały gdzie jest wróg Wystarczył ruch nieprzewidziany I runął z góry grzmot i huk I śnieg oderwał się od ściany A krzyk twój krótki jeszcze trwał Gdy tu już była tylko cisza Echem odbijał się od skał Bo góry chciały by ktoś słyszał A gdy na oddech brakło siły To one się nie poddawały Każdym kamieniem cię chroniły I własnym grzbietem osłaniały Nie pojmie kto nie dotknął gór I nie wytyczał własnych dróg Czym dla człowieka dywan z chmur A nad człowiekiem tylko Bóg A jeśli śmierć to właśnie tu Gdzie niebo takie bliskie I grobem stał się śnieg i lód A góry wielkim obeliskiem
© Paweł Wójcik. Tłumaczenie, 2018
© Paweł Wójcik. Wykonanie, 2018