Cały Związek zjeździł sąsiad mój. Czego szuka - to jest jego broszką. Nie obchodzi mnie sąsiedzki znój, Choć przyznaję, że nieraz gorzko. U sąsiada w oknach - sztory są. Jego żona nosi szlafrok frote. Gdybym kosił forsę tak jak on To bym w Moskwie znalazł żyły złote... Jakie ludzie dziś - wiadoma rzecz. Ten pozorant niczego nie szuka. Kombinuje, robi kant, lecz Premie za to lecą... Cwana sztuka! Nie ma lekko, Wczoraj w nasze drzwi Ich synalek wyrżnął durną głową I karafkę stłukł z szczęśliwych dni. Papcio za to zapłaci mi zdrowo. Musi bulić, choć to mu nie w smak. Bo karafka - to nie piana z piwa. Nie zazdroszczę mu. Lecz czuję tak: Sprawiedliwość ma być sprawiedliwa! Niech zamieni chawirę i już, A jak nie - zrobię jemu pobudkę... Im - po brodach, gdy żrą, kapie tłuszcz. A nam nawet nie starcza na wódkę.
© Adam Haydl. Tłumaczenie, 1982