Czemu wszystko nie tak, czemu czegoś mi brak, Przecież wiatr swoją dumkę wciąż nuci, Niebo jasne i woda ma taki sam smak, Tylko on wczoraj z bitwy nie wrócił. Więc nie dowiem się już, czy miał rację, czy nie, Gdy zażarcie, do rana się kłócił. A mnie teraz dopiero zaczęło być źle, Kiedy wczoraj po bitwie nie wrócił. Słuchu nie miał za grosz i fałszował, aż wstyd, Kiedy zamknąć dziób - nie miał wyczucia, Z wyrka ściągał mnie, drań, zanim jeszcze wstał świt, No a wczoraj po bitwie nie wrócił. Dziś pojąłem, że on był mi bliski jak brat: Los nas złączył, jak dłonie w modlitwie. Jakby wiatr zgasił ogień i skurczył się świat, Kiedy wczoraj nie wrócił po bitwie. Wiosny zapach znad łąk otumanił dziś mnie, Gdym z rozpędu, przez ramię, mu rzucił: „Stań, zapalić już czas!” - ale przecież on nie... Przecież wczoraj po bitwie nie wrócił! Nasi zmarli na krok nie odstąpią już nas, Będą czuwać nad nami z ukrycia. Niebo ziemię otula i zmienia się las, Drzewa wokół majaczą w błękicie. W tej ziemiance we dwóch było ciasno, to fakt, - A dziś pusto i myśli gonitwa... Teraz miejsca mam w bród, tylko jakoś mi tak, Jakbym sam nie powrócił po bitwie.
© Witold Bartoszek. Tłumaczenie, 2011
© Witold Bartoszek. Wykonanie, 2011
© Eugeniusz Malinowski. Wykonanie, 2020