Niebo dzisiaj bez chmur, jasne tak... Wiatr przynosi szczęk blach - wojny znak, Huk przetacza się wciąż echem złym, Drzewa stroją się w czerń - smutno im. Dym się wznosi jak krzyż pośród zbóż. Gniazd bocianich po wsiach nie ma już. Bursztynowy kłos lśni w słońcu, lecz Po cóż było nam siać, idźmy precz! Płomień tańczy wśród zbóż, zbiera plon, - To wojenny król żniw objął tron. Krzyż się wznosi - to dym pośród zbóż Gniazd bocianich po wsiach nie ma już... Pył okrywa - jak cień - liście drzew. Nie chce śpiewać już nikt - umilkł śpiew. Dziś na miłość nie czas, w sercach lód I nienawiść, jak chleb, syci głód. Nie ma komu już dziś wieszczyć dzwon. Zniknął ptaków śpiew - wkrąg stada wron. A las szumi - już wiek tutaj trwa, - Ziemia skarży się w głos, woda łka. Po cóż skargi i łzy? - woła las, Przedwojenny szum drzew koi nas... Przegnał ludzi na wschód podły los. Wziął bociany i skradł ptakom głos. Gdzieś w powietrzu znikł dźwięk dawnych dni, Coś w nim wyje, coś łka, basem grzmi, Stukot kopyt jak młot - bije w brzuch, Ludzkie krzyki jak szept - łowi słuch. Próżno szukać tu dziś żywych dusz. I bocianów po wsiach nie ma już...
© Witold Bartoszek. Tłumaczenie, 2007