Nad Szerie– mieteiwo W listopadzie trzeci no Meto warunki są złe Stoję stremowany Blady do zadbany Do celnej kontroli tłum się rwie Stałem spokojnie przyjąłem bonusa Alkoholu wagon we mnie tkwił A z przodu tam sprawdzali Urusy Który kontrabandę w gaciach skrył Krzyż na klacie w gęstym futrze Tłum na to chórem dźwięczy Za nogi go podrzućcie Może i coś zabrzęczy Dokładnie poniżej brzucha Śmiesznie lecz nie do śmiechu Znaleźli krzyż Chrystusa Ducha Z piętnastego wieku Ach jak on biadolił no Gdzie jest prawo! Nie ma go Przez was mogę spóźnić się na rejs No Ukrzyżowanego W pół do piątej śpiącego Nie puścili w Buenos Aires też Jednak mądrzejemy rok do roku Krucyfiksy teraz w modzie są One bogactwem naszego narodu Choć reliktem przeszłości je zwą Wcześniej wszystkim krajom my Gdzie trzeba i nie trzeba Żywoty świętych w obieg szły I w ramkach i bez nieba I z okurzonych kufrów bry Znużone se leżały I dzieła sztuki sobie szły I wy-pa-ro-wy-wa-ły Lekarz ząbek borował Chociaż mister łezkę lał No z otworu celnik wyjął aaaaa hacząc szuflą ząbek ten marmurową statuę calusieńką tylko wiosła brak Obmacali zamorskiego chłopa Który sobie podejrzanie ścichł I znaleźli figę u jełopa Zamiast pestki tryptyk wypadł w mig Po co wam tryptyk czyś pan świr Kupilibyście troszkę W Pewexie ruski suwenir Harmoszkę lub matrioszkę Ogień przyjaźń pokój stop Nacierał jak na kasę Kozie - harmonię, Popu -czop Ikona Papuazom Ciężko z tymi Chrystami Kontraban– dzistami Ten którego złapali Superson Cwany gapa z furką Cyknął zębem z dziurką Splunął i poleciał w Waszyngton Dobrze że jesteśmy czujni bardzo Celnik szukać kapitału chciał Złotko z aureoli by nie spadło By żaden gwoździk z krzyża nam nie zwiał Ciągnie kto ikonostas Kto krzyżyk kto ikonkę Tak wiarę w Boga hen od nas Wywożą po cichońku I na wycieczkę hen tam w dal Na wieki całe kroczą Pochlebcy idą jak na bal Prorocy nie ochoczo Serce w gardle marsza gra Rzeki potu teraz ja Słaba dla celników jestem mysz Tuż pod kostką siara Krzyż niebieski dziara Powiem im że to czerwony krzyż Jeden mułła schował tryptyk w knidze Tak kontrabanda to jest sztuka no Palce w kieszeni krzyżuję jak figę Na wsiaki słuczaj aby dobrze szło Araby dzisiaj są ho ho Europę przycisnęli my podczas wojny sześciodniowej ich trochę wydźwignęlim Oni nie jadą tu na szpas Pomyślcie nad tym bzdetem Wywożą Chrystusa od nas Na miting z Mahometem Ja na razie jestem tu Tu spuścizna moja Ruś Wszystko moje rodzina i szmal Święci jak kompani są Rozumieją dolę mą Ze sczerniałych desek patrzą w dal Za chwilę tak jak pijaczynę w sieni Rozbiorą tak przy świętych hańba wstyd A w głowie pustkę znajdą nul w kieszeni Na nodze krzyż na świadków wezwą ich Ja krzyż drapałem klnąc jak szewc Los siebie jak pijany No w tym momencie wstawił się Dowódca całej zmiany Powiedział cicho puście go Nie rewidujcie jego gdyż Wy nie ruszajcie jego bo Nic oprócz wódy nie ma to Sprawdzony nasz Towarzysz
© Andrzej Kasperowicz + Bartosz Kalinowski. Tłumaczenie, 2016
© Bartosz Kalinowski. Wykonanie, 2016