Ja lubiłem kobiety i psoty, Świeże laski zrywałem dzień w dzień. Słychać było gdzieniegdzie już głosy, Że przygody to życia mego sens. Raz nad morzem idę sobie drogą, Lato piękne, nie łżę wierzcie mi, I spotykam ja tam taką jedną, Co po nocach do dziś mi się śni. Miała ona szeroką naturę. Miała serce na dłoni, jak ja. Miała wdzięczną, zgrabniutką figurkę, A ja grosza przy duszy, to fakt. Już na wstępie kradziony pierścionek, Miłe knajpki, perfumy Chanel, W zamian słowa wdzięczności, szacunek, Jakieś drobne pieszczoty przed snem. Zrobię wszystko dla ciebie mój Wasia, Oddam tobie najdroższy mój skarb. Na to ja: „ Za sto rubli się zgadzam, Jeśli drożej, otwarte drzwi masz. Są panie jak narowiste konie, Parskną, wierzgną i już słychać cwał. Może czegoś ja tu nie rozumiem, Obraziła się, a ja problem mam. Po miesiącu przyszło zrozumienie, I skruszona wróciła bez słów, Ja mam na to jedno wyjaśnienie, Dobra cena zwabiła ją tu. Trochę żal, że pisarze nie wiedzą, Nic o chłopcu z sercem jak ta łza I sonetów o nim nie napiszą, Jak tu żył, jak podrywał, jak kradł.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, ?