W żółtej, skwarnej Afryce, W jej centralnej części, Jak już z mediów każdy wie Doszło do nieszczęścia. Słoń bezmyślnie podniósł krzyk, „Kryj się przed potopem, Żyraf z buszu robi cyrk, Kocha antylopę.” Obruszył się nie jeden zwierz, Jak ten typek się nie wstydzi. Na to ryknął stary lew, „Żyraf z nas najdalej widzi.” „Co z tego że rogi ma”, Żyraf się zasapał. „U nas w buszu każdy stan, Równy w świetle prawa. Gdyby ktoś w rodzinie mej, Uznał to za małość. Choćby wicher duł, lał deszcz, Opuścimy stado.” Obruszył się nie jeden zwierz, Jak ten typek się nie wstydzi. Na to ryknął stary lew. „Żyraf z nas najdalej widzi.” Ojciec antylopy zły. Zięć mu nie pasuje. „To mezalians, wielki wstyd. Co ten dziwak knuje?” I wśród żyraf wielki wrzask, Skandal jakich mało. Żyraf z oburzenia zbladł I opuścił stado. Obruszył się nie jeden zwierz, Jak ten typek się nie wstydzi. Na to ryknął stary lew. „Żyraf z nas najdalej widzi.” W żółtej, skwarnej Afryce, Nie ma już idylli. Żyraf leje z lubą swą Łezki krokodyle. Świat się zmienia, w buszu też Stare cichcem kona. Córka nosorożca chce Poślubić bizona. Obruszył się nie jeden zwierz, Jak ten typek się nie wstydzi. Na to ryknął stary lew. „Żyraf z nas najdalej widzi.”
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, ?