Subtelna Prawda gustowne ubranka nosiła, Marzyła o tym by służyć nam wszystkim za wzór. Wulgarna Blaga tę Prawdę do siebie zwabiła, „Zostań tu u mnie, przenocuj, łóżeczko mam cud.” Gdy ufna Prawda jak dziecko rozkosznie zasnęła, I śniąc o szczęściu coś błogo szeptała przez sen. Przebiegła Blaga kołderkę z niej ciepłą ściągnęła, Wpiła się w Prawdę i krew z niej chłeptała jak wesz. Gdy rano wstała szyderczo zaśmiała się z Prawdy, Baba jak baba, nie trzeba dobierać tu słów. Prawda i Blaga podobne do siebie jak siostry, Kiedy są nagie i szaty nie zdobią ich już. Sprytnie wyjmuje z jej włosów grzebyki i wstążki, Sukienki Prawdy zakłada i korali sznur. Zabiera forsę, zegarek, jedwabne pończoszki, Klnąc jak dorożkarz wybiega pośpiesznie za próg. Prawda się budzi, przeciąga i oczom nie wierzy, Ktoś ją tej nocy ograbił do szczętu jak zbój. Na domiar złego od sadzy ma oddech nie świeży, Sadzę na włosach i twarzy i boli ją brzuch. Prawda się śmiała gdy ludzie kamienie rzucali. „To sprawka Blagi, to ona okradła mnie dziś”. Święte kaleki na miejscu protokół spisały, Plugawym słowem szydziły i klęły co sił. Od zdzir obleśnych i łazęg biedulkę wyzwali, Mazali gliną, spuścili na nią złego psa. „Śladu po niej ma tu nie być” - ci dranie krzyczeli Najpóźniej jutro wynieś ma się stąd szelma ta. Protokół kończył się długą kłamliwą tyradą, Za cudze grzechy znów przyjdzie jej cierpieć wśród gróźb. Jakaś tam szuja ma tupet nazywać się Prawdą, Zapita, brudna, znów naga od głowy do stóp. A goła Prawda klęła się, błagała, płakała, Bez grosza, chora, tułała się z dala od miast. Podstępna Blaga rumaka krwi czystej ukradła, Na nóżkach długich, cieniutkich umknęła gdzieś w las. Trudno jest ludziom zepsutym oswoić się z prawdą, W oczy ich kuła i z czasem zmęczono się nią. Błąka się teraz bez celu z duszyczką rozdartą, Unika ludzi, nagością krepując się swą. Jakiś tam cudak o prawdę zajadle wojuje, Chociaż tej prawdy u niego nie znajdziesz za grosz. A czysta prawda jeszcze kiedyś zatryumfuje, Jeśli od Blagi sławetnych nauczy się wolt. Często, gdy pijesz za dużo, bo lubisz się napić, Nie wiesz, gdzie nocka cię złapie, czy tam, czy też tu. Mogą rozebrać - to czysta jest prawda, chłopaki. Patrz - w spodniach twoich już Blaga wybiega za próg. Patrz - twój zegarek już Blaga zakłada jak swój. Patrz - na twym koniu już Blaga cwałuje co tchu.
© Henryk Rejmer. Tłumaczenie, 2016