Nie chcę wam namieszać w głowach, chłopaki, ale popatrzcie jakie to przegięcie i paradoks: jednego wybierają papieżem, drugiego zamykają w ciasnej celi. Tam wszystkie miejsca pozajmowali złodzieje, siedzą cicho, czekając na lepszy los, a w tym samym czasie w sprawiedliwej Italii nie udało się znaleźć kandydata na papieża. Szkoda, że w złą porę wpadłem w ich sidła, bo obaliłbym szklanę wódy - i do Watykanu! Księża rozdziawili gęby, Watykan na chwilę zaniemówił, i w taki oto sposób podrzuciliśmy im Papieża, naszego, Polaka, Słowianina. Siedzę na pryczy w Naro-Fominskim mamrze, och, gdybyś tak wiedziała, że zmarnowałaś mi życie, bo ja mógłbym zostać Papieżem, a ciebie uczynić Matką Boską. Szkoda, że w złą porę wpadłem w ich sidła, bo obaliłbym szklanę wódy - i do Watykanu! Przy władzy, przy forsie, czy też przy koronie, los podrzuca ludzi tak, jakby były kociętami. A jak przegapiliśmy miejsce szacha?! Tego potomni nam nie zapomną. Szach okazał się całkowitym niedorajdą. Tylko go wziąć i podmienić! Skąd wziąć nowego? Przecież u nas w Turkmenii co drugi to Ajatollah, a niektórzy nawet Chomeini. Przez całe życie walę rogami w bramy, jak baran, miast wziąć Koran - i do Teheranu! W Ameryce, w Azji, czy w Europie, jeden choruje, a inny wkrótce umrze... A miejsce Goldy Meir to przegapiliśmy, a tam co czwarty to nasz były obywatel. Mosze Dajan już dawno nie miał jednego oka, trzeba by zakraść się nocą i wybić mu drugie, i jeśli nie przydam się już w Iranie, to jestem gotów jechać do Tel Awiwu.     Pływają u nas, gdzieś po Wołdze, gdzieś po Kamie, prawdziwe talenty płaszcza i szpady, a Rusłanowi Chaliłowi, temu zza ściany, to Mao nawet do pięt nie dorasta.                        
© Andrzej Pałka. Tłumaczenie, 2016