Jak woda swiatowego wszechpotopu Zwrocila sie na krancy brzegow swych, Spod piany schodzacego juz potoku Do la, du Milosc wyszla jako mnich, I rozplynela sie w powietrzu z tego kroku, A krok ten w okres sto tysiecy lich... I dziwakowie - jeszcze tacy sa - Wdychaja piersia z mieszanina ta, Ani nagrody nie chca, ani kary, - I, myslac, ze ich oddech niby co, W takt podpadaja w ten ze czas na zlo Takiegoz nierownego tchu koszary. Zakochanym posciele gladz pol - Niech spiewaja na jawie i w snach!.. Wciaz oddycham, wiec kocham przez bol! Kocham ciagle, wiec zyje przez strach! Lecz duzo bedzie tych wedrowek i tulaczek: Milosnyj Kraj jest wielkim krajem snow! Ze swych rycerzy - do prob ciezkich znaczy - Wciaz srozej bedzie pytac znow i znow: Zazada rozlak i odstepow raczej, Pozbawi tez spokoju, slow i snow... Lecz tych szalencow tez nie zwrocic wstecz - Juz w zgodzie sa zaplacic za te rzecz Za wszelka cene - ryzykowac zyciem, - Zeby oszczedzic od zerwania nici, Cudownej niewidocznej nici wrecz, Co miedzy nimi przeciagnieto byciem. Zakochanym posciele gladz pol - Niech spiewaja na jawie i w snach!.. Wciaz oddycham, wiec kocham przez bol! Kocham ciagle, wiec zyje przez strach! Lecz welu zakrztusiwszych sie miloscia Nie siegnac krzykiem - jak nie wolaj ich, - Ich liczy fama z pustoslowna koscia, Lecz ich rachunek zamieszany jest na krwi. A my stawiamy swiecy jegomosciom Zgubionych od milosnej wielkiej gry. I duszom ich sie daje w kwiatach brnac, I glosom ich sie daje zlac sie, wspiac. I wiecznosc w jednym tchu jest zawsze wsparta, Dla spotkan sie z westchnieniem w rece wziac - Na kruchych mostach i odcinkach lacz, Na waskich skrzyzowaniach tego swiata. Tych wybranych oszolamial swiezy wiatr, Walil z nog i z martwych wskrzeszal znow, - Prezto ze, gdyz nie mial kochac swiat - Wiec nie zyl i nie mial tchu dla snow.
© Walentyn Walewski. Tłumaczenie, 2011