Rzućcie ochłapy głodnym psom Na pewno znów pogryzą się Pijakom lejcie ile chcą Na pewno padną byle gdzie Ziarno w posłuszny sypcie grunt Na pewno wzejdzie bujny kłos I nim wybuchnie mędrców bunt Niech im wypchany błyszczy trzos By za miłością zamknąć drzwi Kochankom dajcie byle strych Poetom dach z betonu By nie spojrzał w niebo żaden z nich Rzucili mięso między psy Lecz żaden nie obnażył kłów Pijakom dali wódki w bród Pić odmówili - szkoda słów Rzucono ziarno - mija czas Nie wschodzi spodziewany plon Błysnęli mędrcom złotem łask Nie milknie buntu mądry dzwon Zamknęli za miłością drzwi Mur przeniknęła w pierwszą noc Pod betonowym niebem dni Poeci z ziemi czerpią moc Nie będzie tak jak chcecie wy Strażnicy wywalonych bram Dziś z nieba wolność spadła mi Co z nią uczynić mam?
© Jacek Kaczmarski. Tłumaczenie, 1977