I oto znikło drżenie rąk W krąg wieczny śnieg I oto w przepaść runął lęk Na wiek, na wiek I nie ma po co w miejscu stać Więc iść jak w dym I nie ma takich szczytów świat Gdzie nie wszedłbym Wśród nieprzebytych górskich dróg Jest dla mnie ta Wśród niezdobytych grani stu Tę wziąłem ja Imiona tych co padli tu Zapadły w śnieg I nikt im nie zakłóci snu Prócz mnie prócz mnie Niebieskim blaskiem lodu ścian Oblany skłon I cudzych śladów tajny plan Granicie chroń I patrzę w marzeń swoich szlak Powyżej głów I święcie wierzę w czysty blask Śniegów i słów I nie wymaże we mnie wiek Pewności że Tu zniszczyć w sobie zwątpień ćmę Udało się        
© Jacek Kaczmarski. Tłumaczenie, 1974