Nad przepaścią, skrajem drogi Kopytami krusząc grań Pędzą dzikie, oszalałe Ciągnąc szkielet pustych sań Weźcie mnie ze sobą konie Weźcie mnie do waszych sań Ponad światem was pogonię Pieśnią w górę będę gnał Nieście w góry mnie gdzieś Tam zaśpiewam wam pieśń Tam nakarmię, tam napoję Byście mogły wyżej nieść Gdzie ciągniecie mnie szalone Lekceważąc mój strach Nad przepaścią pochylone Tu już kończy się świat Ostrogami skłute boki Obmywacie w rosie traw I lecicie nad obłoki Drwiąc z fizyki durnych praw Nieście w góry mnie gdzieś Tam zaśpiewam wam pieśń Tam nakarmię, tam napoję Byście mogły wyżej nieść Czemu nad krawędzią gnacie Omijając miejski bruk Czemu z życiem mym igracie Chociaż wokół tyle dróg Jak pochodnia wam zapłonę I oświetlę wasz szlak A więc szybciej, szybciej konie Zanim zgaśnie ognia blask Nieście w góry mnie gdzieś Tam zaśpiewam wam pieśń Tam nakarmię, tam napoję Byście mogły wyżej nieść Pędźcie, pędźcie oszalałe Na granicy skał i traw Krzeszcie ogień podkowami Niech zapłonie wokół świat Razem z wami w ogniu spłonę Razem z wami będę gnał A więc szybciej, szybciej konie Krzeszcie ogień pośród skał Nieście w góry mnie gdzieś Tam zaśpiewam wam pieśń Tam nakarmię, tam napoję Byście mogły wyżej nieść
© Andrzej Kołakowski. Tłumaczenie, ?
© Andrzej Kołakowski. Wykonanie, 2010