Żyjemy sobie byle żyć, i w nocy nie śni nam się nic - nie wabi nas wędrowny szlak ni stukot kół, ni morski wiatr, ktoś inny się w głębiny pcha, lecz co tam ujrzy oprócz dna? Po co ten hazard? My od lat wolimy swój spokojny świat. A zewsząd ogniem zioną w nas huraganowym przypadki, niespodzianki, okazje, ślepe trafy - niektórzy pod nie nadstawili głowy, zgarnęli wszystko albo szlag ich trafił, nas też do walki wzywał los, lecz coś tam nam wypadło, no a poza tym jak na złość pękło nam sznurowadło... Pośród codziennych świństw i kłamstw straciliśmy już ludzką twarz, umiemy tylko łgać jak z nut i w porę zawiązywać but... Kłaniamy się swołoczom w pas, żebrzemy o okruchy łask, a gdy przed nami staje wróg, pierwsi padamy mu do nóg. A zewsząd ogniem zioną w nas huraganowym przypadki, niespodzianki, okazje, ślepe trafy - niektórzy pod nie nadstawili głowy, zgarnęli wszystko albo szlag ich trafił, nas też do walki wzywał los, lecz coś tam nam wypadło, no a poza tym jak na złość pękło nam sznurowadło... Niekiedy budzi się w nas myśl i każe nam się wzbijać wzwyż, nie polecimy, no bo jak, zwłaszcza że skrzydeł jakby brak, do chmur przydałoby się wzbić. więc zaczynamy wódkę pić: po wódce nas pociesza fakt, że przecież brojler to też ptak. A zewsząd ogniem zioną w nas huraganowym przypadki, niespodzianki, okazje, ślepe trafy - niektórzy pod nie nadstawili głowy, zgarnęli wszystko albo szlag ich trafił, nas też do walki wzywał los, lecz coś tam nam wypadło, no a poza tym jak na złość pękło nam sznurowadło... Gdy trzeba zwalczyć jakieś zło, pytamy najpierw, które to, i zadajemy taki cios, by go nam za złe nie wziął ktoś, lecz gdy już wiemy jak i co, z pasją rzucamy się na zło, i trzęsąc się o własny los bijemy je łagodnie dość... A zewsząd ogniem zioną w nas huraganowym przypadki, niespodzianki, okazje, ślepe trafy - niektórzy pod nie nadstawili głowy, zgarnęli wszystko albo szlag ich trafił, nas też do walki wzywał los, lecz coś tam nam wypadło, no a poza tym jak na złość pękło nam sznurowadło... Lubimy umywanie rąk - popatrzcie, jakie czyste są, więc jakże można od nich chcieć, by nagie się zwinęły w pięść? Mamy swój urządzony kąt, pomału porastamy rdzą, i wola nas cieplutki piec, żeby z honorem na nim lec... A zewsząd ogniem zioną w nas huraganowym przypadki, niespodzianki, okazje, ślepe trafy - niektórzy pod nie nadstawili głowy, zgarnęli wszystko albo szlag ich trafił, nas też do walki wzywał los, lecz coś tam nam wypadło, no a poza tym jak na złość pękło nam sznurowadło...
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1989
© Bartosz Kalinowski. Wykonanie, 2016