Przed wyjazdem zagranicznym formularze składasz liczne - tak powinno być i już. Ale zawsze z delegacją jedzie niepozorny facet - anioł stróż. Zaś na miesiąc przed wojażem wysłuchujesz instruktarzy - mowa trawa i bon ton. Jak należy się zachować, a co do kontaktów płciowych - Boże broń! Niepozorny, gdzieś w Paryżu jakoś tak się do mnie zbliżył - Nikodem jestem - mówi - czołem cześć! Miły, dobrze wychowany, syn rosjanin, dziad rosjanin - fajnie jest. Akuratny wprost nad podziw; obowiązki wszystkie godził - służył mi pomocą cały czas. Uśmiechając się służbowo, przyjaźń swoją deklarował - raz po raz. Kiedyś, nie wiem sam dlaczego, chciałem zwiedzić Rzym bez niego - pisał długo w noc i zmógł go sen. Lecz niestety, mój znajomy boksem się zajmował w domu - teraz wiem! Ze mną mieszkał, ze mną jadał; ciągle chodził moim śladem - jakby nie miał innych spraw. Aż dorwałem raz przypadkiem jego zeszyt i notatki - niech go szlag! Pisał bestia, że w Paryżu chciałem komuś naubliżać - żem merowi mordę skuł. Że ciągneło mnie do dziwek, że dostałem się pod wpływy - wrogich kół. Wniosek się nasuwa prosty: podejrzenie o szpiegostwo - po powrocie łomot w drzwi. Żegnaj Rzymie i Paryżu, pryczo, gdzie mnie pluswy liżą - witaj mi.
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1984
© Tomasz Stockinger. Wykonanie, 2000
© Artur Jackowski. Wykonanie, 2010
© Bartosz Kalinowski. Wykonanie, 2012