Nigdy nie zwodził mnie miraży blask I obiecane przyszłe dni świetlane - Nauczycieli moich morze kłamstw Na brzeg wypluło aż pod Magadanem. Własnym rozumem oceniałem świat, Choć tak jak inni byłem bardzo tępy: Nad Budapesztem nie rozdarłem szat I Praga serca mi nie rwała w strzępy. Grzmieliśmy jednak: - Z posad bryłę Ziemi Ruszymy! Wielkich dokonamy zmian! Chcemy! Możemy! Każdy to doceni! A kto nie z nami, ten przeciwko nam! Lecz potrafiliśmy przewidzieć zimę, Nim kraj w okowy nowy chwycił mróz: Świadomość myśli podsuwała inne I palec przykładała nam do ust. I żyliśmy, potulni i bezgłośni, Bo chociaż nas nie rozstrzeliwał nikt, Myśmy też dzieci strasznych czasów Rosji, Topiące w wódce swój żałosny byt.
© Michał B. Jagiełło. Tłumaczenie, 1988